To na swój sposób niesamowite, że istnieją piosenki, które przypominają dni z nimi zupełnie niezwiązane. Ponad tą niesamowitość wybija się jednak inna sprawa. Piosenki z danym dniem zupełnie niezwiązane przypominają i przywołują emocje, odczucia które mu towarzyszyły.
Jadę z Nowego Jorku do Detroit. Przystanek w Filadelfii, dosiadają się inni ludzie. Jedziemy pustym jeszcze centrum Filadelfii, widzę znane mi wcześniej jedynie z filmów obrazy, podniecenie, odmienność, strach, spełnienie cichych "marzeń", niesamowite i nieznane uczucie bycia na innym kontynencie, brak kontaktu ze światem moim, wszystkie te emocje bardzo proste, wcale niezłożone, nowe.
Jedna piosenka zasłyszana u sąsiadów z kamienicy z naprzeciwka, w środku nocy, a uczucia te nagle wracają, pojawiają się ot tak. Robi się nagle błogo i stan ten trwa, mocno daje się we znaki. Emocje tak silnie targają jakby całkiem nowe, świeże były. Jakby z wczoraj.