Miazga, cała płyta miazga. Tylko tyle mam dzisiaj do powiedzenia.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
niedziela, 29 grudnia 2013
czwartek, 26 grudnia 2013
naj.
Kurwa.
Sypiam w tym domu dwa razy do roku.
Kurwa.
Nie znoszę tego pokoju. Nie znoszę miejsca do którego prowadzą te schody.
Kurwa.
Sypiam w pokoju gościnnym ale i tak mam problemy z zasypianiem.
Kurwa.
Wyrzuty sumienia nie pozwalają mi zamknąć oczu w spokoju.
KURWA!
Tylko na parterze w mojej głowie nie robi się kibel. Z każdym schodem na górę jest mi coraz słabiej.
Od ponad dwóch lat zasypiam w pokoju gościnnym. Piętro niżej. Aż, chociaż w większości przypadków jedynie. Patrzę w sufit i nie mogę sobie wybaczyć. Wyrzut za wyrzutem mnie zżera. Zastanawiam się czy kiedykolwiek przestanę żałować tych dwóch (DWÓCH STRACONYCH) lat.
KURWA!
Zaczynam podejrzewać, że nigdy sobie tego nie podaruję. Największy, największy, większego wyobrazić sobie nawet nie potrafię, największy błąd ze wszystkich błędów.
K U R W A ! ! !
Być tak głupim.
Sypiam w tym domu dwa razy do roku.
Kurwa.
Nie znoszę tego pokoju. Nie znoszę miejsca do którego prowadzą te schody.
Kurwa.
Sypiam w pokoju gościnnym ale i tak mam problemy z zasypianiem.
Kurwa.
Wyrzuty sumienia nie pozwalają mi zamknąć oczu w spokoju.
KURWA!
Tylko na parterze w mojej głowie nie robi się kibel. Z każdym schodem na górę jest mi coraz słabiej.
Od ponad dwóch lat zasypiam w pokoju gościnnym. Piętro niżej. Aż, chociaż w większości przypadków jedynie. Patrzę w sufit i nie mogę sobie wybaczyć. Wyrzut za wyrzutem mnie zżera. Zastanawiam się czy kiedykolwiek przestanę żałować tych dwóch (DWÓCH STRACONYCH) lat.
KURWA!
Zaczynam podejrzewać, że nigdy sobie tego nie podaruję. Największy, największy, większego wyobrazić sobie nawet nie potrafię, największy błąd ze wszystkich błędów.
K U R W A ! ! !
Być tak głupim.
muu..
Nie myślałam, że koty mogą tęsknić. Zakładając taką możliwość nie ośmieliłabym się o tęsknotę takiej intensywności!
poniedziałek, 23 grudnia 2013
wtorek, 17 grudnia 2013
poniedziałek, 9 grudnia 2013
question
Kiedy pyta czy nie żałuję, że to zrobiłam odpowiadam z całkowitą pewnością, że nigdy tak się nie stanie. Są pewne powody przez które nie da się ich usunąć.
niedziela, 1 grudnia 2013
!!!
i pytałam dlaczego rodzice się rozwiedli, a ona płakała.
i pytałam o dziewczynę brata.
i pytałam dlaczego na jednym ze zdjęć jest data z kwietnia, a obok siedzi moja następczyni.
i pytałam dlaczego to wszystko zrobiła, a ona płakała.
i prosiła, żebym uwierzyła.
i było mi jej szkoda.
Obudziłam się myśląc znowu o tym, że dałabym wiele aby wrócić do stanu umysłu kiedy nie pamiętałam żadnych snów. Nie są mi od rana potrzebne wyrzuty sumienia i pretensje do siebie o tak skrajną głupotę. Dlaczego cholerny słupek nie mógł zabrać ze sobą tej części pamięci, która wciąż posiada to czego nie chciałaby najbardziej?
A z biegiem czasu okazuje się, że tych lat o których pamiętać się nie chce jest więcej i więcej.
Kurwa jakie to smutne. Kurwa nie myślałam, że ludzie tak zmienić się mogą. Kurwa, kurwa, kurwa!
Nigdy wcześniej nie śmiałam nawet myśleć, że i ona była błędem. Ośmielam się. Była.
i pytałam o dziewczynę brata.
i pytałam dlaczego na jednym ze zdjęć jest data z kwietnia, a obok siedzi moja następczyni.
i pytałam dlaczego to wszystko zrobiła, a ona płakała.
i prosiła, żebym uwierzyła.
i było mi jej szkoda.
Obudziłam się myśląc znowu o tym, że dałabym wiele aby wrócić do stanu umysłu kiedy nie pamiętałam żadnych snów. Nie są mi od rana potrzebne wyrzuty sumienia i pretensje do siebie o tak skrajną głupotę. Dlaczego cholerny słupek nie mógł zabrać ze sobą tej części pamięci, która wciąż posiada to czego nie chciałaby najbardziej?
A z biegiem czasu okazuje się, że tych lat o których pamiętać się nie chce jest więcej i więcej.
Kurwa jakie to smutne. Kurwa nie myślałam, że ludzie tak zmienić się mogą. Kurwa, kurwa, kurwa!
Nigdy wcześniej nie śmiałam nawet myśleć, że i ona była błędem. Ośmielam się. Była.
środa, 27 listopada 2013
Moim życiem, cieniem, snem.
Czasem otwierając oczy, czuję że już byliśmy,
Byłeś mną, ja byłam tobą
Krążyliśmy z wiatrem ponad światem.
Wciąż wracamy, znikamy, wracamy,
By na nowo odnaleźć swoje spojrzenie
Czasem jednak... odnalezieni w nieskończoności nie powinniśmy otwierać oczu
Więc zasypiamy
W oczekiwaniu na przebudzenie w którym dana nam będzie...
Miłość
Gasną światła
Moja twarz w Twoich dłoniach tonie we łzach
Mówisz spójrz jak ten ptak wznosi się nawet gdy sił mu brak
Rozkłada skrzydła
Bo wie
Razem z nim, wzniesie się cały świat
Jesteś wszystkim tym czego chcesz
Więc... czego chcesz?
Modle się każdego dnia aby czuć,
By czuć twoją miłość i smak
Każdy ruch naszych ciał
Jest wszechświatem barw
Każda łza siłą, która rośnie w nas
Jesteś moim sanktuarium,
Moim życiem, cieniem, snem
Modlitwą i nocą i dniem
Wszystkim tym czego chcę
Czego nigdy w tym życiu nie będę już...
Mieć!
Ty i ja
Sanktuarium duszy i ciał
Ty i ja
Sanktuarium nocy i dnia
Ty i ja
Sanktuarium dobra i zła
Ty i ja, i ja...
Ty i ja
Ja - tobą naznaczona
Gwiezdny sznur wieloznacznych ról
A we śnie znowu tulę cię
Byłeś mną, ja byłam tobą
Krążyliśmy z wiatrem ponad światem.
Wciąż wracamy, znikamy, wracamy,
By na nowo odnaleźć swoje spojrzenie
Czasem jednak... odnalezieni w nieskończoności nie powinniśmy otwierać oczu
Więc zasypiamy
W oczekiwaniu na przebudzenie w którym dana nam będzie...
Miłość
Gasną światła
Moja twarz w Twoich dłoniach tonie we łzach
Mówisz spójrz jak ten ptak wznosi się nawet gdy sił mu brak
Rozkłada skrzydła
Bo wie
Razem z nim, wzniesie się cały świat
Jesteś wszystkim tym czego chcesz
Więc... czego chcesz?
Modle się każdego dnia aby czuć,
By czuć twoją miłość i smak
Każdy ruch naszych ciał
Jest wszechświatem barw
Każda łza siłą, która rośnie w nas
Jesteś moim sanktuarium,
Moim życiem, cieniem, snem
Modlitwą i nocą i dniem
Wszystkim tym czego chcę
Czego nigdy w tym życiu nie będę już...
Mieć!
Ty i ja
Sanktuarium duszy i ciał
Ty i ja
Sanktuarium nocy i dnia
Ty i ja
Sanktuarium dobra i zła
Ty i ja, i ja...
Ty i ja
Ja - tobą naznaczona
Gwiezdny sznur wieloznacznych ról
A we śnie znowu tulę cię
"Czego nigdy w tym życiu nie będę już... mieć!" - nie skończyło się- wciąż mam, mieć będę. W kolejnym minie trochę czasu aż znajdę Cię znów. Błagam tylko, nie kolejne 25 lat. Jeśli - nie takie.
wtorek, 26 listopada 2013
!!!
Kurwa, żyję w absurdalnym świecie który mnie otacza i nienawidzę 8h dziennie pustego domu! Nienawidzę!
KURWA - NIENAWIDZĘ!
wtorek, 19 listopada 2013
ałć
Wzrost ciśnienia śródczaszkowego jest bardzo niebezpieczny, gdyż
gromadząca się krew uciska mózg. Mózg otoczony jest kośćmi czaszki, może
jedynie przemieścić się w bok lub w dół, w kierunku rdzenia kręgowego.
Jeśli jednak do tego dojdzie – mówi się o wgłobieniu – następuje
zatrzymanie oddechu, zaburzeń krążenia i zgon chorego.
piątek, 1 listopada 2013
stary, stary..
"Posłanie dla nadwrażliwych"
Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi
Za waszą czułość w nieczułości świata,
Za niepewność wśród jego pewności.
Za to, że odczuwacie innych tak,
Jak siebie samych,
Zarażając się każdym bólem.
Za lęk przed światem, jego ślepą pewnością,
Która nie ma dna.
Za potrzebę oczyszczania rąk
Z niewidzialnego nawet brudu ziemi.
Bądźcie pozdrowieni...
Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi
Za wasz lęk przed absurdem istnienia
I delikatność niemówienia innym tego,
Co w nich widzicie,
Za niezdarność w rzeczach zwykłych
I umiejętność obcowania z niezwykłością.
Za realizm transcendentalny
I brak realizmu życiowego,
Za nieprzystosowanie do tego, co jest,
A przystosowanie do tego, co być powinno.
Za to, co nieskończone, nieznane, niewypowiedziane, ukryte w
was
Bądźcie pozdrowieni!
Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi
Za waszą twórczość i ekstazę,
Za wasze zachłanne przyjaźnie, miłości i lęk,
Że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
Za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was),
Za to, że chcą was zmienić, zamiast naśladować,
Że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat,
Za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę.
Za niezwykłość i samotność waszych dróg.
Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi!
Prof. Kazimierz Dąbrowski
środa, 30 października 2013
czwartek, 24 października 2013
I'm the happiest girl in the whole world
Wszystko wciąż jest takie pierwsze. Tyle już tego było. Pierwsze, a co najważniejsze - ostatnie.
środa, 23 października 2013
mgr
Tak sobie myślę... a zresztą, jakie to ma znaczenie?
Jutro (a nawet dzisiaj) za żonę będę mieć panią magister. W ciągu niecałego miesiąca kolejny powód, żeby kilku osobom urósł jeszcze bardziej kompleks pani Marbro (jak to SAP rzecze ;)).
Ludzie są żałośni. Takie mam podsumowanie.
Dobranoc.
wtorek, 22 października 2013
środa, 9 października 2013
wtorek, 1 października 2013
past
"KT głowy (2011) stan po kraniotomii czołowej - drobne zwapnienia w korze czołowej po stłuczeniu mózgu, złamanie kości czołowej bez przemieszczenia"
Słabo mi się robi myśląc o tym co było, jak było.
poniedziałek, 29 lipca 2013
sobota, 27 lipca 2013
nie, nie, nie!
Tęsknota mnie cholerna dzisiaj pożera. Zjadła już tyle, że zaczęłam się zastanawiać czy cokolwiek ze mnie zostało. Na chwilę chociaż, na jedną krótką sekundę, ułamek. Pójdę nawet na to żeby mieć zamknięte oczy i słuchać jedynie, poczuć na chwile tętno, bicie serca, na ziemi stopę postawić.
Kurwa.
To takie głupie.
Na sekundę chociaż jedną! Znowu tam być... to tylko 6612 km.
Kurwa.
To takie głupie.
Na sekundę chociaż jedną! Znowu tam być... to tylko 6612 km.
piątek, 19 lipca 2013
Wspomnienia
To na swój sposób niesamowite, że istnieją piosenki, które przypominają dni z nimi zupełnie niezwiązane. Ponad tą niesamowitość wybija się jednak inna sprawa. Piosenki z danym dniem zupełnie niezwiązane przypominają i przywołują emocje, odczucia które mu towarzyszyły.
Jadę z Nowego Jorku do Detroit. Przystanek w Filadelfii, dosiadają się inni ludzie. Jedziemy pustym jeszcze centrum Filadelfii, widzę znane mi wcześniej jedynie z filmów obrazy, podniecenie, odmienność, strach, spełnienie cichych "marzeń", niesamowite i nieznane uczucie bycia na innym kontynencie, brak kontaktu ze światem moim, wszystkie te emocje bardzo proste, wcale niezłożone, nowe.
Jedna piosenka zasłyszana u sąsiadów z kamienicy z naprzeciwka, w środku nocy, a uczucia te nagle wracają, pojawiają się ot tak. Robi się nagle błogo i stan ten trwa, mocno daje się we znaki. Emocje tak silnie targają jakby całkiem nowe, świeże były. Jakby z wczoraj.
piątek, 12 lipca 2013
Don't fade away.
Piosenka. Setki dni, hektolitry alkoholu i łez. Ciepłe lato wieńczące długie dwa. Poddasze na którym uderzający deszcz w okno był głośniejszy niż dźwięki te przyjemne. Gdyby człowiek mógł spojrzeć w przyszłość, gdyby. Spacery nocą po ulicach wprost proporcjonalnie mnie oddających. Dźwięki przyjemniejsze od naprawdę wielu innych, wspomnienia z nimi gorsze.
poniedziałek, 8 lipca 2013
poniedziałek, 13 maja 2013
M.
Chciałabym znać wszystkie języki świata - może wtedy przestałabym ubolewać nad tym jak bardzo niesprawiedliwe jest to, że nie potrafię opisać już żadnymi słowami tego co czuję.
Ż A D N Y M I
piątek, 3 maja 2013
Past and Future
Błahe to lub nie. Plany nie powiodły się
pachołkom. Tyle radości, że czas choć trochę cofnąć można pozostając w
tym samym miejscu - "my future my past" autorze. O ironio nic lepiej do
tego zdjęcia nie pasuje.
Dawno
po kropce nie miałam tylu myśli, dawno po kropce nie byłam w kropce.
Nie potrafię w słowa ubrać myśli owych. Najprostsze pozostają więc -
dobrze, że jesteś.
"Nadzieja karmi, nie tuczy" - a suka karma niedługo syta będzie, cierpliwości.
piątek, 12 kwietnia 2013
sobota, 30 marca 2013
Drugi bieg.
Odzyskana mimo już nie istnieje. Koniec roku 2011. Napisałabym 30.03.2013 dokładnie to samo:
Wypadki chodzą po ludziach - niestety, stety. Poważne mają trochę mniej nóg
niż nasza córka ale kocham je prawie tak samo mocno. Prawie to niby nieduża
różnica ale córka nigdy nie połamała mi żeber, czaszki, nie zalała mojego płuca
wodą?, krwią?, czymkolwiek. Nie przyniosła mojemu mózgowi braku pamięci, nie
pozrywała mu połączeń nerwowych nie dała innych obrażeń. Przez nią nie miałam
operacji głowy tym bardziej blizny na połowę czoła, nie przyniosła mi też w
swoim długim futerku fobii społecznej, lęków przed wszystkim, ani depresji
większej niż mogę sobie wyobrazić. Nie ona przyprawiła mnie również o brak
jakiejkolwiek pamięci o wakacjach lub świadomości w jakim roku żyjemy. Żałuję
tylko że nasza córka nie zabrała mi większości pamięci przed 2010 rokiem.
Chociaż to po części mogę zawdzięczać wypadkowi, bo ulotniły się ze mnie
wszystkie instynkty obronne i jestem dla najważniejszej osoby człowiekiem,
którego 22 lata budowali we mnie rodzice, który cały czas chował się pod
pelerynką i pancerzykiem. Żałuję jeszcze, że przez to paskudztwo tak bardzo
boję się samochodów. No ale w końcu to on na mnie sprowadził tyle, chociażby
połamań. Dlaczego kocham wypadki? Bo uczą ludzi tego co jest najważniejsze w
życiu- teraz jest tego niewiele ale jakie to prawdziwe, jakie pierwsze, jakie
dojrzałe i trwałe. Pierwszy raz zaczęłam wierzyć w coś w co całe życie
chciałam, miałam.. Teraz mam! Jeszcze lepsze od wszystkich poprzednich. Proszę
tylko tonę leków, połykanych od początku lipca, żeby nie zabrały mi tego
wszystkiego co zdecydowanie zupełnie się zmieniło, co zmieniło się i nadało w
końcu pierwszy sens temu wszystkiemu.
KOCHAM TEN WYPADEK ale nie istnieje nic co kochałabym bardziej niż Ją. Nie
było niczego głębszego, dojrzalszego, trwalszego, prawdziwszego, mojego,
mojego, tylko mojego!
niedziela, 24 marca 2013
...
Nie lubię życia za to jak traktuje innych. Moja empatia przerasta niemalże wszystko co we mnie się znajduje. Mogę łzy spuszczać ze smyczy tylko dlatego, że komuś coś się kurwa nie udało. Nie lubię życie za to jak traktuje innych!
środa, 20 marca 2013
wtorek, 19 marca 2013
It's like I've been awakened
Remember those walls I built
Well baby they're tumbling down
And they didn't even put up a fight
They didn't even make a sound
I found a way to let you in
But I never really had a doubt
Standing in the light of your halo
I got my angel now
It's like I've been awakened
Every rule I had you breakin'
It's the risk that I'm takin'
I ain't never gonna shut you out
Everywhere I'm looking now
I'm surrounded by your embrace
Baby I can see your halo
You know you're my saving grace
You're everything I need and more
It's written all over your face
Baby I can feel your halo
Pray it won't fade away
Well baby they're tumbling down
And they didn't even put up a fight
They didn't even make a sound
I found a way to let you in
But I never really had a doubt
Standing in the light of your halo
I got my angel now
It's like I've been awakened
Every rule I had you breakin'
It's the risk that I'm takin'
I ain't never gonna shut you out
Everywhere I'm looking now
I'm surrounded by your embrace
Baby I can see your halo
You know you're my saving grace
You're everything I need and more
It's written all over your face
Baby I can feel your halo
Pray it won't fade away
sobota, 9 marca 2013
1 na 1
Tramwaje ulubione moje. W tramwaju sam na sam, z muzyką sam na sam gdzie ludzi dookoła w liczbie pokaźnej. Muzyka niesmutna, nienudna, niemelancholijna do głowy jednak melancholię sprowadza wcale nieproszoną. Znowu jednak mam się z czego cieszyć. Gość w mojej głowie ma na szczęście zupełnie inny wymiar niż miewał lata (niedalekie w sumie) wstecz. Przemyślenia dość rozległe na tak krótką trasę. Migawki, cyk, cyk, cyk, wspomnienia, cyk, cyk, cyk. Muzyka ta niesmutna, nienudna, niemelancholijna aż szkoda, że przypomina o takim czasie. O życiu po omacku, pod znakiem zapytania, bez spokoju i pewności. Na to wszystko jeszcze mój przerost empatii i myśli kolejne, że tak mi żal, że tak nie zazdroszczę, że tak współczuję. I to pytanie - czy tylko mi się udało? Czy tylko ja się w czepku urodziłam? Muszę chyba znaleźć muzykę dla debili.
niedziela, 24 lutego 2013
Błąd. Jeden jedyny BŁĄD.
Są takie rzeczy, które niestety raz na jakiś czas przypominają o czymś o czym pamiętać bardzo by się nie chciało. Życiowe błędy największe najbardziej wkurwiają i pozbyć się negatywnych wobec nich emocji nie można, choć chciałoby się mieć na to wyjebane. Niestety - jakoś za błędy płacić trzeba. Dziękować mi tylko pozostaje, że nieczęsto to robię, niewiele jest bowiem rzeczy, które o błędzie największym przypominają.
wtorek, 12 lutego 2013
...
Oglądając zdjęcia to tu, to tam przestaję się dziwić/złościć/narzekać/przeklinać stereotypy o lesbijkach. Naprawdę.
piątek, 8 lutego 2013
Kino i telewizja - miałam kiedyś przyjemność(?) studiować i pisać prace zaliczeniową z mojego ukochanego filmu
Paulina Kasprzyk
Kulturoznawstwo
I rok
Ang Lee to amerykański reżyser chińskiego pochodzenia. W roku 2006
otrzymał nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej za najlepszą reżyserię za
film, z którego scenę opiszę – „Tajemnica Brokeback Mountain”. Film nagradzany na wielu festiwalach, uzyskał
łącznie 33 nagrody, w tym trzy Oskary (najlepszy reżyser - Ang Lee; najlepszy scenariusz adaptowany –
Diana Ossana, Larry McMurtry; najlepsza muzyka oryginalna - Gustavo
Santaolalla) i cztery Złote Globy (najlepszy dramat, najlepszy reżyser,
najlepszy scenariusz, najlepsza piosenka) oraz Złotego Lwa. Film subtelnie
i minimalistycznie wyreżyserowany, traktujący o emocjach, w którym słowa nie
grają głównej roli. Przy pomocy idealnie dobranej muzyki i realistycznych
obrazów funduje widzowi istną ucztę zmysłów pochłaniając go bez reszty,
sprawiając że utożsamiając się z bohaterami, współodczuwa i starzeje się wraz z
nimi. Brak w nim zbędnych scen, cukierkowego sentymentalizmu czy też narzuconej
drogi interpretacji; w momencie oglądania znajdujemy się w „alternatywnej
rzeczywistości” pojmując ja i wartościując na swój własny unikalny sposób.
Zdecydowanie kontrowersyjny obraz, bezpretensjonalnie opowiadający o miłości
między dwoma typowymi kowbojami.
Ennis
–główny bohater, odwiedza dom rodzinny zmarłego kochanka. Po krótkiej rozmowie
z rodzicami idzie do pokoju Jacka, który mieszkał w nim jako mały chłopiec. Scena rozpoczyna się wraz z wejściem Ennisa do pokoju, w 114 minucie filmu.
z rodzicami idzie do pokoju Jacka, który mieszkał w nim jako mały chłopiec. Scena rozpoczyna się wraz z wejściem Ennisa do pokoju, w 114 minucie filmu.
plan średni Ennisa – (główny bohater) wchodzi
do pokoju Jacka (kochanek Ennisa), rozgląda się po pokoju
plan ogólny
dziecięcy pokój Jacka, kamera przesuwa się po pokoju ukazując zimne i
surowe wnętrze, po lewej stronie stoi mała prycza nakryta kocem, na niej
poduszka, nad łóżkiem wisi stara lampka. W centralnym punkcie pokoju znajduje
się okno wychodzące na farmę, pod oknem przymocowany jest biały kaloryfer, koło
niego stoi drewniany taboret. W prawym narożniku znajduje się biurko i krzesło,
na biurku widać jedynie stary zeszyt Jacka, lampkę
i małą figurkę kowboja na koniu.
i małą figurkę kowboja na koniu.
plan średni Ennisa – podchodzi do biurka i
chwyta poblakłą figurkę kowboja, przygląda się jej i po chwili odkłada. Podchodzi
do okna. Na ścianie widać wypłowiałe i podniszczone półki na których leżą dawno
już nieużywane zabawki.
plan amerykański – Ennis otwiera skrzypiące okno,
blokuje je kijkiem, wygląda zgarbiony na zewnątrz, powoli siada na taborecie,
który wyraźnie nie jest przystosowany do dorosłych osób. Widać ubogie biurko i
kawałek starej półki.
plan pełny - Ennis wstaje ze stołka i wchodzi
do bardzo ubogiej garderoby Jacka. Kamera ustawiona w garderobie, obejmuje jej
kawałek, a także pokój w którym na początku ujęcia znajdował się Ennis
plan średni – ubrania Jacka zawieszone na
starych, metalowych wieszakach, dłoń Ennisa chwyta kurtkę. Najazd kamery na
twarz Ennisa, który przegląda teraz resztę ubrań.
plan pełny Ennisa- kamera znajduje się w
pokoju, Ennis kuca i bierze do rąk kowbojskie buty byłego mieszkańca pokoju,
ogląda je uważnie i odkłada, zauważa w schowku coś interesującego i chwyta po
to. Po lewej stronie pokoju pod ścianą stoi stara, wyblakła komoda na której
znajdują się pamiątki z dzieciństwa. Stopniowo pojawia się subtelna muzyka.
plan średni – Ennis trzyma starą koszulę Jacka
zabrudzoną od krwi, odsuwa rękaw a pod nim znajduje koszulę, która należała
niegdyś do niego. Wstaje i ściąga wieszak na którym wiszą obie koszule, z
niedowierzaniem przygląda się temu co znalazł, czule dotyka dłonią obu koszul,
przybliża je w wielkim osłupieniu coraz bardziej do siebie, obchodzi się z nimi
niezwykle delikatnie, zbliża do nosa by poczuć zapach. Z bólem na twarzy,
w finale sceny, przytula je do siebie i
przyciska dłońmi by poczuć je jeszcze bardziej, wtula w nie twarz, zaciska dłoń
na rękawie, zaciąga się zapachem.
Jak już
wspomniałam wcześniej film „Tajemnica Brokeback Mountain” będący adaptacją
powieści Annie Proulx to głównie przenikliwa muzyka i piękne obrazy. Jest on
niestandardową historią miłosną rozgrywającą się na przełomie lat 60 i 70 XX
wieku na konserwatywnej amerykańskiej prowincji. To co uderza widza to siła
kontrastów, czyli osadzenie gejowskiego love story w konwencji westernu-
typowego męskiego gatunku. O ile fabuła filmu jest prosta i nieskomplikowana to
problemy w nim poruszone ponadczasowe. Chciałoby się powiedzieć, iż to
specyfika tamtego okresu sprawiła, iż związek dwóch zakochanych w sobie
mężczyzn skazany był na niepowodzenie, jednak prawda jest taka, iż to panująca
do dziś nietolerancja społeczeństwa i szerzące się stereotypy uniemożliwiły im
wspólne życie. Wybór sceny nie stanowił dla mnie żadnego problemu, gdyż właśnie
ona, pozbawiona choćby jednego słowa, jest według mnie najistotniejszą. Z
pozoru czysto fizyczny związek wyzuty z uczuć przedstawiony w filmie nabiera
„emocjonalnych podtekstów”. O ironio dopiero po śmierci mężczyzny swojego życia
oschły Ennis pozwala sobie na chwilę słabości. Wspomnienia o Jacku, które
nieubłaganie powracają sprawiają iż twardy i jakże męski bohater traci swą
siłę. Nie bez przyczyny użyłam w tym miejscu takich sformułowań jak „twardy”
„siła” „męski” i „słabość”. Tacy są stereotypowi mężczyźni. W tamtych czasach
tylko tacy byli akceptowani. Żaden z bohaterów nie pozwalał sobie na
jakiekolwiek uczuciowe zachowania względem drugiego, okazywali sobie wręcz
czasami niechęć, byli względem siebie agresywni, oschli. To był ich sposób
radzenia sobie z emocjami, które nimi targały. Z sytuacji, w której się znaleźli
nie było wyjścia. Wychowując się w małych, prowincjonalnych, nietolerancyjnych
miasteczkach wiedzieli, iż ich związek zostałby napiętnowany, wiedzieli, iż
skazani są na wieczne ukrywanie swej miłości. Strach przed upokorzeniem,
napiętnowaniem, czy nawet śmiercią uniemożliwił im wspólne życie. Woleli więc
nie przyznawać się nikomu, nawet sobie samym, że to co ich łączy jest czymś
więcej niż eksperymentem, przygodą, która rozgrywa się „na marginesie”. Pomimo
pewnych prób poczynionych przez Jacka, namawiającego Ennisa do wspólnego
zamieszkania gdzieś na pustkowiu, Ennis świadomy konsekwencji z tego
wynikających dla nich obojga, nie zgadza się- woli zbagatelizować to co ich
łączy pozostawiając Jacka w przekonaniu, że nie żywi do niego tak gorących
uczuć jak on. W tej historii nie było miejsca na czułe słowa, gesty.
Jedyne na co mogli sobie pozwolić to cierpienie w milczeniu, w głębi siebie samych. Ennis poruszaj się po pokoju Jacka jak po polu minowym - wie, że obojętnie, w którą stronę nie spojrzy, zauważy coś co będzie sprawiać mu ból, że wybuchną w nim uczucia, które na długo pozostaną. Kulminacyjnym punktem sceny jest moment gdy Ennis znajduję koszulę Jacka poplamioną jego krwią, przez lata nie praną, leżącą w schowku niczym eksponat, będącą dowodem skrywanych głębokich i pięknych uczuć. Pod nią jest jeszcze jedna koszula -
ta, która rzekomo została na wzgórzu Brokeback - koszula Ennisa cała we krwi. Symbolizują one uczucia, które nie miały nigdy prawa dojść do głosu, to co na zawsze zostało utracone. Ta wzruszająca opowieść bez happy endu powinna być czymś w rodzaju sloganowego nawołania: „bądźmy bardziej tolerancyjni”.
Jedyne na co mogli sobie pozwolić to cierpienie w milczeniu, w głębi siebie samych. Ennis poruszaj się po pokoju Jacka jak po polu minowym - wie, że obojętnie, w którą stronę nie spojrzy, zauważy coś co będzie sprawiać mu ból, że wybuchną w nim uczucia, które na długo pozostaną. Kulminacyjnym punktem sceny jest moment gdy Ennis znajduję koszulę Jacka poplamioną jego krwią, przez lata nie praną, leżącą w schowku niczym eksponat, będącą dowodem skrywanych głębokich i pięknych uczuć. Pod nią jest jeszcze jedna koszula -
ta, która rzekomo została na wzgórzu Brokeback - koszula Ennisa cała we krwi. Symbolizują one uczucia, które nie miały nigdy prawa dojść do głosu, to co na zawsze zostało utracone. Ta wzruszająca opowieść bez happy endu powinna być czymś w rodzaju sloganowego nawołania: „bądźmy bardziej tolerancyjni”.
czwartek, 7 lutego 2013
Infinity
Życie nie dało mi większego prezentu niż ona. Zostanie tak w nieskończoność. Na trzecia i pierwszą ze złotem na palcu rocznice. W maju co prawda ale wytrzymać nie mogłam. Piękne te tysiące już dni. Wyprosiłam - proś a będzie ci dane. Nic ponad, nic bardziej, mocniej, nigdy, nieprzenigdy.
wtorek, 5 lutego 2013
czwartek, 31 stycznia 2013
sobota, 26 stycznia 2013
Praca na zaliczenie
Paulina Kasprzyk
Fototechnik I
Czym jest dla mnie fotografia i jaki wpływ ma na moje
życie?
„Rutynowo fotografuję w myśli
wszystko to, co widzę”
Minor White
…mam
fotograficzną pamięć. Urodziłam się z negatywem w głowie, który naświetlam
każdym mrugnięciem powiek.
21.11.2006
Śniły mi się w nocy amerykańskie
fast foody. Mówiłam coś o Wooperach, dużych frytkach
i średniej coli, mimo że nigdy jej tam nie piłam. Zamawiałam zawsze waniliowego shake'a, którego połowę wylewałam potem do tej części zlewu z funkcją miażdżenia, albo wkładałam do zamrażalnika i stał tam przez kolejne 2 tygodnie. Nigdy nie wypijałam go w całości. Śniły mi się w nocy amerykańskie fast foody i wiem, że cały dzień będą mnie prześladować. Zdjęcia, migawki, nagłe wspomnienia chwil, których tak naprawdę nie pamiętam. Chwil, które wracają tak nagle, tak na pstryknięcie palcami dwoma. Widzę góry na przystanku (być może?) w Pensylwanii. Widzę kraty i bezdomnych pod nimi, gdzieś w centrum Nowego Jorku, w środku nocy, czekając na autobus do Detroit. Widzę flagi polskie w Wyandotte
i napis BASF na lewym brzegu rzeki. Widzę wielkie plakaty „Supermana” przed kinem. Widzę jezioro i taflę wody tak spokojną jak jeszcze nigdy, nie dostrzegam gdzie kończy się woda a zaczyna niebo, nie widzę linii horyzontu. Potem nagle dostrzegam wielkich afro-amerykanów w za dużych bluzach, w spuszczonych spodniach i ogromnych butach, przy straganie z drewna sprzedających koszulki "I LOVE NY". Zaraz potem stają mi przed oczami spodnie Slasha z "Don't cry", a potem kanapa pucybuta w tym wielkim budynku. Czuję niedosyt. Nikomu o niczym nie opowiadam, bo nie znajduję słów i nie uważam za potrzebne..
i średniej coli, mimo że nigdy jej tam nie piłam. Zamawiałam zawsze waniliowego shake'a, którego połowę wylewałam potem do tej części zlewu z funkcją miażdżenia, albo wkładałam do zamrażalnika i stał tam przez kolejne 2 tygodnie. Nigdy nie wypijałam go w całości. Śniły mi się w nocy amerykańskie fast foody i wiem, że cały dzień będą mnie prześladować. Zdjęcia, migawki, nagłe wspomnienia chwil, których tak naprawdę nie pamiętam. Chwil, które wracają tak nagle, tak na pstryknięcie palcami dwoma. Widzę góry na przystanku (być może?) w Pensylwanii. Widzę kraty i bezdomnych pod nimi, gdzieś w centrum Nowego Jorku, w środku nocy, czekając na autobus do Detroit. Widzę flagi polskie w Wyandotte
i napis BASF na lewym brzegu rzeki. Widzę wielkie plakaty „Supermana” przed kinem. Widzę jezioro i taflę wody tak spokojną jak jeszcze nigdy, nie dostrzegam gdzie kończy się woda a zaczyna niebo, nie widzę linii horyzontu. Potem nagle dostrzegam wielkich afro-amerykanów w za dużych bluzach, w spuszczonych spodniach i ogromnych butach, przy straganie z drewna sprzedających koszulki "I LOVE NY". Zaraz potem stają mi przed oczami spodnie Slasha z "Don't cry", a potem kanapa pucybuta w tym wielkim budynku. Czuję niedosyt. Nikomu o niczym nie opowiadam, bo nie znajduję słów i nie uważam za potrzebne..
„Gdybym
potrafił opowiedzieć historię słowami, nie musiałbym dźwigać aparatu
fotograficznego.”
Lewis Hine
5.03.2007 – „Nowy Jork”
Nocami zawsze jest o co płakać, a
te w których siedziało się do rana i patrzyło ślepo w przód, już minęły, z
nadzieją że nigdy nie powrócą. Nigdy w takiej formie. Na ulicach szron, kiedy
patrzę przez okno idąc w nocy po sok do lodówki, a ja preferuję moją wiosenna
kurteczkę.
Z zimową się już pokłóciłam i przeproszę ją przyszłej zimy. Chcę już wiosnę, bo tak. Nocą zawsze jest o czym myśleć, ale te w których rozmyślałam sobie tak po dziecięcemu, na próżno, już minęły z nadzieją, że nigdy nie powrócą. Jak dzień w dzień przypominam sobie tamte chwile, bo był czas poprzedniego lata, kiedy patrzyłam w jego wielkie niebieskie oczy. I wiele mam wspomnień o nim. Chyba najwięcej. Wiele mam wspomnień, które nigdy nie przeminą, które codziennie będą rodzić się na nowo pod moimi powiekami, jakby chciały nie być zapomniane, jakby wołały 'kurwa nie waż się, kurwa nie myśl, że..'. Wiele takich, co bolą jak skurwysyn, ale są, i wracają jak żadne inne, i wciąż wyświetlają się na nowo, codziennie, od wtedy, ani dnia przerwy.. I nie daje mi spokoju, choćbym błagać miała, i wszystko mi go przypomina. Jedzie autem, albo metrem, albo chodzi gdzieś po 8th, albo kreśli linię horyzontu w dziwnym kształcie. I tak ciągle.. jakby prosi się o liścia w mordę, bo jest trochę zbyt nachalny momentami. Wcina mi się w fajne filmy, wcina w posuwanie, w zajebistą pieczeń mojej mamy i telefoniczne rozmowy o najwyższym priorytecie. A ja milczę, no bo co mam powiedzieć? Przecież ten tylko się dowie, kto cię stracił, miły mój. To mój jedyny kochanek, o którym mówić mogę jako 'on', o 'nim', dla 'niego', z 'nim', 'jemu'. Innych 'on' nie mam i mieć nie będę, bo zapłodnię się sztucznie [o!]. A on wciąż chodzi za mną, biega za mną, bierze mnie za rękę i ciągnie z powrotem, krzyczy mi do ucha słodkie wyrazy, nęci, kręci i podrywa. Innym razem budzi w nocy, bo zbyt rzeczywiście śni mi się. Wtedy szepta i narzuca się bezczelnie. Nie mówię, o tym nikomu i mam małą tajemnicę. Chowam ją w środku, przed wszystkimi z nią uciekam. Zamykam w małym pudełeczku, chomikuję. Zabieram ją na wycieczki, jeżdżę na wakacje, robię jej romantyczne kolacje, a potem jem z nią śniadanie. Tajemnice są słodkie, więc tym samym się odwdzięczam, mocno w sobie pielęgnuję, głaszczę
Z zimową się już pokłóciłam i przeproszę ją przyszłej zimy. Chcę już wiosnę, bo tak. Nocą zawsze jest o czym myśleć, ale te w których rozmyślałam sobie tak po dziecięcemu, na próżno, już minęły z nadzieją, że nigdy nie powrócą. Jak dzień w dzień przypominam sobie tamte chwile, bo był czas poprzedniego lata, kiedy patrzyłam w jego wielkie niebieskie oczy. I wiele mam wspomnień o nim. Chyba najwięcej. Wiele mam wspomnień, które nigdy nie przeminą, które codziennie będą rodzić się na nowo pod moimi powiekami, jakby chciały nie być zapomniane, jakby wołały 'kurwa nie waż się, kurwa nie myśl, że..'. Wiele takich, co bolą jak skurwysyn, ale są, i wracają jak żadne inne, i wciąż wyświetlają się na nowo, codziennie, od wtedy, ani dnia przerwy.. I nie daje mi spokoju, choćbym błagać miała, i wszystko mi go przypomina. Jedzie autem, albo metrem, albo chodzi gdzieś po 8th, albo kreśli linię horyzontu w dziwnym kształcie. I tak ciągle.. jakby prosi się o liścia w mordę, bo jest trochę zbyt nachalny momentami. Wcina mi się w fajne filmy, wcina w posuwanie, w zajebistą pieczeń mojej mamy i telefoniczne rozmowy o najwyższym priorytecie. A ja milczę, no bo co mam powiedzieć? Przecież ten tylko się dowie, kto cię stracił, miły mój. To mój jedyny kochanek, o którym mówić mogę jako 'on', o 'nim', dla 'niego', z 'nim', 'jemu'. Innych 'on' nie mam i mieć nie będę, bo zapłodnię się sztucznie [o!]. A on wciąż chodzi za mną, biega za mną, bierze mnie za rękę i ciągnie z powrotem, krzyczy mi do ucha słodkie wyrazy, nęci, kręci i podrywa. Innym razem budzi w nocy, bo zbyt rzeczywiście śni mi się. Wtedy szepta i narzuca się bezczelnie. Nie mówię, o tym nikomu i mam małą tajemnicę. Chowam ją w środku, przed wszystkimi z nią uciekam. Zamykam w małym pudełeczku, chomikuję. Zabieram ją na wycieczki, jeżdżę na wakacje, robię jej romantyczne kolacje, a potem jem z nią śniadanie. Tajemnice są słodkie, więc tym samym się odwdzięczam, mocno w sobie pielęgnuję, głaszczę
a na koniec dnia usypiam.
"Widziałam wielki świat..
Na ulicach tłum, miasto wrzało kolorami,
W samym środku ja,
Boże mój, aż się chciało żyć.
Gdzieś daleko stąd, śni się mój największy sen,
Boże mój, znowu chce tam być,
Nagle kolor nieba zmienia się, znowu wszystko we mnie tańczy,
tak wyraźnie widzę każdy kształt, znowu jestem tam......."
"Widziałam wielki świat..
Na ulicach tłum, miasto wrzało kolorami,
W samym środku ja,
Boże mój, aż się chciało żyć.
Gdzieś daleko stąd, śni się mój największy sen,
Boże mój, znowu chce tam być,
Nagle kolor nieba zmienia się, znowu wszystko we mnie tańczy,
tak wyraźnie widzę każdy kształt, znowu jestem tam......."
Mam setki
zdjęć z Nowego Jorku, mimo że byłam tam zaledwie kilkanaście godzin..
W nich przechowuję swoje życie
tamto. Są moim tlenem, kiedy już oddychać nie mogę.
„Pragnęłam utrwalić wszelkie
przejawy piękna, jakie pojawiały się przede mną i wreszcie pragnienie to
zostało spełnione.”
Julia
Margaret Cameron
5.10.2006
Chciałam
iść i iść, widzieć więcej i więcej. Oddychać, zatruwać się spalinami, odczuwać
w każdej komórce smog i brud. Chciałam wchłaniać i zapamiętywać, robić zdjęcia w głowie
i pamiętać je po sam kres. Spełnieniem był. Tym wszystkim, co cudowne tam, co niepowtarzalne i jedyne, tym wszystkim tam chciałam żyć przez chwil kilka.
w każdej komórce smog i brud. Chciałam wchłaniać i zapamiętywać, robić zdjęcia w głowie
i pamiętać je po sam kres. Spełnieniem był. Tym wszystkim, co cudowne tam, co niepowtarzalne i jedyne, tym wszystkim tam chciałam żyć przez chwil kilka.
Dzięki zdjęciom, które wtedy
zrobiłam mogę żyć tym nadal. Od nowa i nowa, wciąż
i w zasadzie nieprzerwanie.
i w zasadzie nieprzerwanie.
18.03.2007
(…)A teraz siedzę [kurwa] na
krzesełku i żeby nie było na mnie, przebieram się na szalone „artystki-poetki”,
czy jakieś tam inne- nie wiem na kogo wyglądam. Zakładam żółte okulary
i spisuję przez filtr, zupełnie jak w fotografii, którą dzisiaj bardzo mocno uprawiałam. Żeby nie było na mnie wcielam się w przeróżne postacie. Chodzę kanałami, dumnie podnoszę głowę na 27 grudnia, przechodzę przez pasy jak 'penera z Jeżyc' i skaczę przez płoty jak zwinny, mały chłopczyk rozrabiaka. Zachodzę do domu, na noc wstawiam sobie obiad i go grzeję, na noc zbieram siły. Umoralniam swoją dziewczynę, że bardzo nierozsądnie jest chodzić po dworze z zapaleniem oskrzeli, a potem łapię się na tym, że chodziłam po wysokich zardzewiałych drabinach, które mogły się przecież złamać? Zaraz tłumaczę siebie przed sobą, że to miało jakiś wyższy cel.
i spisuję przez filtr, zupełnie jak w fotografii, którą dzisiaj bardzo mocno uprawiałam. Żeby nie było na mnie wcielam się w przeróżne postacie. Chodzę kanałami, dumnie podnoszę głowę na 27 grudnia, przechodzę przez pasy jak 'penera z Jeżyc' i skaczę przez płoty jak zwinny, mały chłopczyk rozrabiaka. Zachodzę do domu, na noc wstawiam sobie obiad i go grzeję, na noc zbieram siły. Umoralniam swoją dziewczynę, że bardzo nierozsądnie jest chodzić po dworze z zapaleniem oskrzeli, a potem łapię się na tym, że chodziłam po wysokich zardzewiałych drabinach, które mogły się przecież złamać? Zaraz tłumaczę siebie przed sobą, że to miało jakiś wyższy cel.
Dla dobrych zdjęć mogę
zaryzykować wiele. Często jednak, z czystego lenistwa wcale tego nie robię. To
moja druga strona- ta znacznie gorsza strona. Trafiając w określone miejsca,
staram się wtapiać w otoczenie. Czy to oznacza, że rzadko jestem sobą? Łudzę
się, że pozwoli mi to obiektywnie spojrzeć na fotografowaną rzeczywistość.
Zawsze się mylę. Jestem sobą.
„Aparat fotograficzny stwarza
płynną metodę odnajdywania tej innej rzeczywistości”
Jerry N. Uelsmann
Czym jest dla mnie fotografia?
Fotografia to moja codzienność- moje śniadanie, obiad
i kolacja. Fotografia to moje wspomnienia, moje myśli, moja różnie postrzegana rzeczywistość. To moje chwile, które uznaje na różne sposoby za piękne. Chwytam je, bo są ulotne. Wychodząc z tego założenia, przyjąć mogę, że fotografia wypełnia każdy mój dzień po brzegi. Jest moim „drugim” życiem, które nierozłącznie wiąże się z tym „pierwszym”- właściwym. Z racji tego, że czuję się ze sobą jak piernik z wiatrakiem, nie wiem czy kiedykolwiek będzie coś z tej fotografii. Tylko czym jest to „coś”, pytam sama siebie.
i kolacja. Fotografia to moje wspomnienia, moje myśli, moja różnie postrzegana rzeczywistość. To moje chwile, które uznaje na różne sposoby za piękne. Chwytam je, bo są ulotne. Wychodząc z tego założenia, przyjąć mogę, że fotografia wypełnia każdy mój dzień po brzegi. Jest moim „drugim” życiem, które nierozłącznie wiąże się z tym „pierwszym”- właściwym. Z racji tego, że czuję się ze sobą jak piernik z wiatrakiem, nie wiem czy kiedykolwiek będzie coś z tej fotografii. Tylko czym jest to „coś”, pytam sama siebie.
Czuję się mała w tym Wielkim
Świecie.
31.01.2007
Tarnowskie (Góry) wystawy,
wernisaże, fotograficy, "artyści" z ostatnich półek, studenci
łódzkiej filmówki i pospolici amatorzy z (nie)zwykłego zamiłowania. Pośród nich
ja, gdzieś na samym końcu świata, gdzie autobusy w sobotę/niedziele jeżdżą, co
godzinę, gdzie padający śnieg przysłania cały świat, gdzieś gdzie zakład
psychiatryczny nocą przyprawia
o dreszcze, a za dnia wygląda jak zakład karny o podwyższonym rygorze. Jedzie się na sam koniec wsi, autobusem jak poznańskim, jedzie pod górę, potem w dół, przez pola i lasy. I tak po dwa razy dziennie, raz na godzinę. Pośród tego wszystkiego ja, z kalesonkami, dwiema parami skarpetek, ciepłym szalikiem od mojej dziewczyny, przerobionymi rękawiczkami
i czapeczką. Pośród padających śniegów, wiatrów, zamieci i kilkustopniowego mrozu, ze zdjęciami w torbie i jednym w rączce. Na wystawę, na wernisaż, gdzie wino w plastikowych kubeczkach, delicje szampańskie i wafelki, a na hakach zamiast mięsa nasze zdjęcia, a na półkach i w lodówkach zamiast mięsa nasze zdjęcia. Kilometrówki, metrówki, tysiące groszy i suchy chleb z topionym serkiem, co się go na tosty kładzie. Pociągi osobowe, pospieszne,
4 województwa i wspomnienia z lata na trasie Poznań- Katowice (Kraków). Dwa dni później jeszcze dalej, bo z balkonu na 8-ym piętrze widać czeskie, małe miasta i czeskie duże słupy elektryczne, co kable z prądem noszą na plecach. I kolejne miłe wspomnienia, powrót- chwilowe powroty do przeszłości, czułe filmy, których raczej nie powinnam już oglądać
i nawet nie chce. Pociąg osobowy, nieznane mi miejscowości, prawie 30 minut czekania, 13 spóźnienia, śmieci w przedziale i brak półeczek, brak ogrzewania. Kolejne spóźnienie. Kilka godzin w ciemnym, zadymionym przedziale, sam na sam z recydywistą. Opowieści
o więzieniu, wyrokach, Nowej Zelandii i kobietach w zamyśle, bo z recydywistą
o mężczyźnie, o związkach na odległość i pewności nas obu. Województwo śląskie, dolnośląskie, wielkopolskie i kujawsko-pomorskie, 465 km .
o dreszcze, a za dnia wygląda jak zakład karny o podwyższonym rygorze. Jedzie się na sam koniec wsi, autobusem jak poznańskim, jedzie pod górę, potem w dół, przez pola i lasy. I tak po dwa razy dziennie, raz na godzinę. Pośród tego wszystkiego ja, z kalesonkami, dwiema parami skarpetek, ciepłym szalikiem od mojej dziewczyny, przerobionymi rękawiczkami
i czapeczką. Pośród padających śniegów, wiatrów, zamieci i kilkustopniowego mrozu, ze zdjęciami w torbie i jednym w rączce. Na wystawę, na wernisaż, gdzie wino w plastikowych kubeczkach, delicje szampańskie i wafelki, a na hakach zamiast mięsa nasze zdjęcia, a na półkach i w lodówkach zamiast mięsa nasze zdjęcia. Kilometrówki, metrówki, tysiące groszy i suchy chleb z topionym serkiem, co się go na tosty kładzie. Pociągi osobowe, pospieszne,
4 województwa i wspomnienia z lata na trasie Poznań- Katowice (Kraków). Dwa dni później jeszcze dalej, bo z balkonu na 8-ym piętrze widać czeskie, małe miasta i czeskie duże słupy elektryczne, co kable z prądem noszą na plecach. I kolejne miłe wspomnienia, powrót- chwilowe powroty do przeszłości, czułe filmy, których raczej nie powinnam już oglądać
i nawet nie chce. Pociąg osobowy, nieznane mi miejscowości, prawie 30 minut czekania, 13 spóźnienia, śmieci w przedziale i brak półeczek, brak ogrzewania. Kolejne spóźnienie. Kilka godzin w ciemnym, zadymionym przedziale, sam na sam z recydywistą. Opowieści
o więzieniu, wyrokach, Nowej Zelandii i kobietach w zamyśle, bo z recydywistą
o mężczyźnie, o związkach na odległość i pewności nas obu. Województwo śląskie, dolnośląskie, wielkopolskie i kujawsko-pomorskie, 465 km .
Fotografia wytycza mi drogi,
którymi chodzę. Jak widać, czasem bardzo długie drogi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)